12 maja udaliśmy się do
Czechowic na spotkanie z Walcownią. Na boisku nie działo się zbyt wiele.
Przegraliśmy zasłużenie, pomimo tego, że w pierwszej połowie mecz był
wyrównany, w drugiej po indywidualnych błędach straciliśmy dwa gole i z
Czechowic punków nie przywieźliśmy...
Pierwsza połowa to bardzo wyrównany mecz. Goście głównie za sprawą
szybkiej wymiany piłki w środku pola przedostawali się pod bramkę Górali
jednak poważniej nie zagrażali bramce Stokowego. My natomiast staraliśmy
się atakować bocznymi sektorami. Najlepszą okazję mieliśmy kiedy to do
akcji ofensywnej włączył się Biegun i świetnym dośrodkowanie "poszukał"
w polu karnym Stokłosy, ten jednak nie zdołał dojść do zagrane piłki. Na
przerwę schodziliśmy z bezbramkowym remisem.
Po przerwie w zespole Walcowni przeprowadzono dwie zmiany na boisku
pojawili się Sztorc i Eliasz i jak się później okazało były to bardzo
dobre posunięcia gospodarzy. Po rzucie wolnym wykonywanym przez Toborka
błąd popełnił Stokowy, który odbił piłkę przed siebie, dobiegł do niej
Eliasz i mieliśmy 1:0. Po tej bramce gra się zaostrzyła, sędzia ukarał
zawodników kilkoma żółtymi kartkami. Próbowaliśmy wyrównać, ale trzeba
obiektywnie przyznać, że w tym dniu byliśmy od Walcowni dużo słabsi.
Nasz ataki były waleniem w mur czechowickiej defensywy. Gospodarze
natomiast spokojnie wyprowadzali kontry, po jednej z nich w dość
kontrowersyjnych okolicznościach piłkę do bramki skierował Bąk i było po
meczu. W ostatniej akcji meczu Krysta ładym dryblingiem minął dwóch
defesorów Walcowni, lecz oddał strzał, który podsumował cały ten mecz.
Bardzo chcieliśmy ale nic się nie udawało... Okazja do rehabilitacji
zespołu już za tydzień, kiedy to podejmiemy Porąbkę na własnym
stadionie.
Relacja kibicowska:
Wybraliśmy się w 90 osób na
mecz do Czechowic z tamtejszą Walcownią. Na stadion docieramy przed
15.00, ale wchodzimy dopiero kilka minut po rozpoczęciu spotkania, z
powodu kontroli biletów. Gdy wszyscy zajęli miejsce w klatce, wywieszamy
flagę: GÓRAL FOOTBALL CLUB. Prowadzimy dobry i głośny doping, który
miejscami zagłuszał doping kibiców Walcowni. W 75min. spotkania
opuszczamy klatkę i wychodzimy ze stadionu, udajemy się na stacje, gdzie
wsiadamy do pociągu (wszyscy mieścimy się w dwóch niewielkich
przedziałach). Cała droga, zarówno do Czechowic, jak i powrotna
przebiegała bez żadnych dodatkowych atrakcji.
Wyjazd z pewnością można zaliczyć do udanych. Pokazaliśmy się w
dobrej liczbie, prowadząc głosny doping.