Góral Żywiec
- Górnik Pszów 1-1 (0-1)
bramka
Jaroszek 63 min.
widzów
250.
GÓRAL:
Stokowy - Midor, Laburda (Kosiec), Duda, Puto (Skalla) -
Jaroszek, Ludwiczak, Dziki (46' Przerwa), Krasiński
(46' Konieczny) - Sołtysek, Trzop.
czerwona
kartka Sołtysek, 75 min. za drugą żółtą
Po słabym
meczu zespół Górala podzielił się punktami z
Górnikiem Pszów. Niżej notowani rywale
niespodziewanie objęli prowadzenie w 12 minucie,
gdy po rzucie rożnym błąd popełnił bramkarz
gospodarzy Adam Stokowy, wypuszczając piłkę z rąk.
Dobitka napastnika gości była formalnością. Po
stracie gola nasi piłkarze usiłowali odrobić
straty, jednak ich akcje były mało składne.
Jedynie dynamiczne rajdy prawą stroną dobrze
dysponowanego Jaroszka, oraz próby rozegrania na
lewej stronie przez Krasińskiego stwarzały
odrobinę zamętu pod bramką gości. Po jednej z
akcji lewą stroną Trzop bardzo ładnie wszedł
między obrońców, wyłożył piłkę Sołtyskowi,
ten technicznie uderzył, jednak piłka trafiła w
słupek, natomiast mocna dobitka Midora została
zablokowana. Po przerwie, gdy na boisku pojawili
się szybki Kamil Konieczny i waleczny Przemek
Przerwa, obraz gry uległ zmianie, zawodnicy Górala
opanowali sytuację na boisku nie wypuszczając gości
z własnej połowy. W 63 minucie spotkania
najlepszy na boisku Piotr Jaroszek wpadł z prawej
strony w pole karne, przez kilka sekund niemiłosiernie
kręcił zdezorientowanymi obrońcami Górnika by
wreszcie strzelić z ostrego kąta w długi róg
nie do obrony. 1-1. Wydawało się, że kolejne
bramki dla Górali są kwestią czasu. Gospodarze
atakowali, jednak w 75 minucie stracili jednego z
najlepszych zawodników i musieli zweryfikować
plany dotyczące wyniku dzisiejszych zawodów. Słabo
prowadzący spotkanie arbiter podjął jedną z
wielu kontrowersyjnych decyzji tego dnia, co
spotkało się z ostrą reakcją Roberta Sołtyska.
Sędzia niewiele się namyślając ukarał
"Sołtysa" żółtą kartką, a że
Robert miał już jedno "żółtko"
musiał opuścić plac gry. Chwilę później piłkarze
Górala mieli najlepszą okazję do zmiany wyniku.
Na strzał z woleja z 25 metrów zdecydował się
Piotrek Duda, bramkarz gości sparował piłkę na
poprzeczkę, ta spadła przed linię bramkową,
tam próbował dobić ją Trzop, jednak naciskany
przez obrońców i bramkarza nie trafił do
bramki. Później kilka okazji stworzyli aktywni
Konieczny, Jaroszek, Trzop i Kosiec, jednak wynik
nie uległ już zmianie. Po tym spotkaniu można
powiedzieć jedno: na pewno błędem jest
trzymanie na ławce rezerwowych Kamila
Koniecznego, który jako jedyny oprócz Trzopa
potrafi absorbować obronę, ma szeroki repertuar
strzałów (obydwoma nogami) a przy tym jest
bardzo szybki. Końcówka meczu pokazała także,
że optymalne zestawienie środka obrony to para
Ludwiczak - Midor. Na miano najlepszego gracza
meczu zapracował niewątpliwie wracający do
wysokiej formy Piotr Jaroszek. W sobotę nasi piłkarze
zmierzą się na wyjeździe z zespołem Victorii
Jaworzno.
|